czwartek, 1 sierpnia 2013

kto ukradł lipiec?

no ktoś ukradł :( i czerwiec i maj... a przecież nie próbowałam zabijać czasu, o co więc tu chodzi?

dni gubią się, przepływają przez palce i gdyby nie notatki w kaledarzu w ogóle nie wiedziałabym, że cokolwiek robiłam.

moje postanowienie regularnego pisania w celu samodoskonalenia podzieliło los wielu innych postanowień. a miało być tak pięknie: regularne notki, szlifowanie warsztatu językowego, dyskusja...

miauo, miau, miau, miau...

spróbuję przypilnować sierpnia, łańcuchem do stojaka rowerowego może go przypiąć powinnam? :P

czwartek, 14 marca 2013

happy white valentine's day :)

amerykańskie sklepy od jakiegoś czasu kusiły powtórką z rozrywki dla niepoznaki kolor zmieniając. chyba mają niezłe chody, bo white zdecydowanie za oknem jest :) nie mam zamiaru narzekać ani obrażać się na pannę zimę, zawsze czekam na jakąś porę roku a ona nadchodzi i zbyt szybko mija. świat tak pięknie wygląda pod śniegiem, miasto nigdy indziej nie ma w sobie tej magii. może gdybym mieszkała na wsi uważałabym inaczej.

po długiej przerwie kolejny raz wracam do blogowania. czy tym razem skutecznie? nie lubię składać słów, materia ich opór stawia a twory niezgrabne są. lubię czytać dobrze napisane, często zdarza się, że nie piszę bo ktoś już to lepiej ode mnie w słowa ujął, więc po co nieudolnie naśladować. powiedzmy, że kolejne podejście do pisania to próba zmagań z własnymi ograniczeniami.

na taką pogodę idealny jest żurek owsiany. przepis znaleziony u Riannon i już kilkukrotnie wypróbowany. tym razem wyszedł tak dobry, że miałam wątpliwości czy się nim dzielić :D nie wspominając o idealnych chlebkach żurkowych, które piekłam w formach do creme brulee. jeśli nie zapomnę to zrobię zdjęcie. raczej zapomnę :P